sobota

Pięć żywiołów architektury.

Opowieść o Naturalnym Porządku.
Na podstawie architektury Jean - Marie Massaud.

Tekst: Kinga Mielnik
Artykuł opublikowany w office designer 01_2008

Źródłem kreatywności jest przyjemność z poznawania uporządkowanej złożoności Natury, która sama w sobie jest Pięknem.
Ursula LeGuin



Według Talesa, początkiem Wszechrzeczy była Woda; Heraklit z Efezu za żywioł pierwotny uważał Ogień, zaś pitagorejczycy do żywiołów Wody i Ognia, dodali jeszcze Ziemię i Powietrze.
Platona zainspirowały wzajemne relacje elementów Natury:
„Bóg umieścił Powietrze i Wodę w środku między Ogniem i Ziemią i rozłożył te elementy w tym samym stosunku jedne do drugich. Wskutek tego jak się miał ogień do powietrza, tak się miało powietrze do wody i jak się miało powietrze do wody, tak się miała woda do ziemi; z tych elementów tak określonych, w liczbie czterech, zrodziło się ciało świata.”
Naturalny Porządek, postrzegany jako dzieło boskiego architekta, znajduje swoje odbicie w architekturze wzniesionej myślą i rękoma człowieka. Współcześni myśliciele operują językiem architektury; ich budowle są jak słowa konstruujące opowieść. Cztery żywioły to symboliczne archetypy odwołujące się do elementarnych sił i mocy tkwiących w Naturze, której od zawsze - na zawsze - jesteśmy częścią.
Kiedy zamknę oczy symbole budzą się we mnie; język duszy przemawia do wyobraźni. Jestem gotowa, by wyruszyć w drogę.



Terra (Ziemia)
REZYDENCJA TANABE HOUSE, Fukuoka, Japonia



Moja podróż rozpoczyna się w Japonii. Leżę na dywanie z trawy. Fakt, że nie tonę w błękicie nieba zawdzięczam solidnemu oparciu: pode mną jest dom, bezpieczna kotwica. Korzenie wyrastają u moich ramion jak skrzydła i nie zauważam, jak z jawy na trawie miękko opadam w sen. Najpierw oślepia mnie biel, która po chwili formuje królika. Ruszam za nim w głąb Ziemi, o której wiem, że jest naszym wspólnym domem. Królik przemyka, a w ślad za królikiem przemyka myśl: jak to możliwe, że mieszczę się w norze królika? Kto tu igra z kim: ja ze skalą czy skala ze mną? Będąc człowiekiem nie jestem bliższa nieskończoności, niż gdybym była mrówką, ale też nie jestem dalsza, niż gdybym była ciałem niebieskim. Lecz co ma z tym wspólnego królik? Przypominam sobie błękit nieba i ogarnia mnie zapał, by ruszyć w dalszą drogę. Pod ziemią zostawiam bezpieczne swoje zaczarowane ogrody. Nadszedł czas, by opuścić dom.



Ignis (Ogień)
STADION VOLCANO, Guadalajara, Meksyk





Nadal mam oczy ciemne, ale teraz żarzą się jak węgle. Jak oczy Majów.
Widzą zielone zbocza góry i nagle pamiętają dom. Góra ma kształt spłaszczonej piramidy wzniesionej na cześć Boga Słońca. Jestem w Meksyku. Zielona góra to stadion w kształcie wulkanu. W opustoszałym stadionie cisza jest nie do uniesienia, choć biała chmura – reminiscencja żaru – wygląda tak lekko. I znów ta biel, wydaje się znajoma. Energia ciszy w kolorze bieli jest potężna, jak ciepły oddech uśpionego wulkanu. U stóp wulkanu jestem mrówką. Tęsknię do kolejnej erupcji, gdy stadion wypełnią ludzie, ich entuzjazm; gorąca krew – jak lawa wulkanu. Gdy góra znów wyrzuci lawę, lawa roztopi chłód samotności. Ale to przecież samotność rozpaliła we mnie wewnętrzny ogień wyobraźni, od którego zrobiło mi się gorąco. Chce mi się pić.



Woda (Aqua)

SPA HOTEL MAHN, Puerto Vallarta, Meksyk








Na szczęście niedaleko jest jezioro, piękne jak z bajki, a na nim wielkie jajo. Ludzie mówią, że to kamień oszlifowany przez wodę; ja wiem, że to jest jajo, z którego wykluwają się marzenia śniących w nim ludzi. Staję się ciałem niebieskim w kosmicznym jaju. Moja orbita ma kształt elipsy. Jajo jest białe, bo biel zwiększa moc widzialnej formy, a forma jest tym, czego potrzeba marzeniom na drodze do spełnienia. I ja jestem w drodze. Idę więc po wodzie (woda pozwala stąpać po sobie marzycielom); stawiam kroki na gładkiej tafli. Wiem, że gdy przejdę na drugą stronę lustra, spotkam swe prawdziwe piękno. Wody we mnie są spokojne, krystalicznie czyste jak jezioro i mogę zajrzeć w swoje serce aż do dna. Jestem wodą. Dostrzegam w niej odbicie nieba i przypominam sobie, dokąd prowadzi moja droga. Myślę, jak cudownie byłoby zamieszkać pod niebem! Woda reaguje na myśl.



Aer (Powietrze)
LIFE REEF, Guadalajara, Meksyk



I znów Guadalajara. Ciągłe powroty potwierdzają, że początek i koniec są wytworami naszego umysłu. Białe wieże jak drzewa zbudowane są z warstw; tu czas ma kształt mandali. Ze swojego skrawka wieży mogę ogarnąć cały świat. Wzrok wysyłam w dal i przestrzeń wypełniam sobą aż po kres. Tam, w punkcie, gdzie światło wizji przecina kontinuum czasu kreślone przez horyzont, widzę jak kiełkuje moje ziarno; ziarno zasiane pod Ziemią, by stać się mną; wypuszcza liście, gałęzie, staje się drzewem. Drzewem, którym i ja jestem. W którym jestem. Przez zieloną tkankę oddycham wraz z budynkiem, z kompleksem białych wież. Jestem częścią kolektywu i jestem sobą; zjednoczona i wolna zarazem; jestem częścią kultury i natury.

Spoglądam w dół, na zieloną trawę. To tam zaczęła się moja podróż. Teraz rozumiem, że żyjąc w Naturalnym Porządku, nigdy nie opuszczam domu.


Quinte Essentia (Piąty Element)

Otwieram oczy i nie mogę wyjść z zachwytu. Architekt, niczym Stwórca, przygotował materię dla mającego ją wypełnić życia. Mam wrażenie, że życie było w tych projektach od zawsze. Piękno jest w sercu, na długo zanim ukaże się naszym zmysłom. Co to za magia, która ożywiła martwe budowle i porwała mnie ze sobą? Biel jednoczy i jest widzialna. Z głębszego poziomu działa energia, która nie ma koloru; to o niej starożytni mówili, że utrzymuje w harmonii ciała niebieskie, światło i przestrzeń. Piąty Element wyłania się ponad strukturę - pomost Absolutu między Architekturą i Naturą.